Aktualności

W cieniu wulkanu Montanha do Pico

data publikacji: 30/07/2019

KATEGORIA: Dofinansowania, Kultura

Celem projektu „Traditions and  modern technology“ jest poznanie krajów europejskich, ich kultury i historii, a także wykazanie podobieństw pomiędzy poszczególnymi narodami. Realizacja projektu odbywa się m. in. poprzez wyjazdy uczniów i kadry nauczycielskiej do państw partnerskich: Finlandia, Węgry, Portugalia, Estonia i Zjednoczone Królestwo. Projekt i tygodniowe wyjazdy młodzieży ze Szkoły Podstawowej im. Jana Brzechwy w Rokietnicy realizowane będą w latach 2017-2020. Budżet projektu opiewa na sumę ponad 95000 złotych (fundusze UE). Szkoła i Gmina Rokietnica nie partycypują w kosztach wyjazdów. Grat udzielany na realizację mobilności w 100% pokrywa wszelkie wydatki związane z podróżą i zakwaterowaniem. Podczas wyjazdów uczniowie uczestniczą w lokalnych i narodowych świętach, wykorzystują znajomość języka angielskiego oraz poszerzają wiedzę z zakresu nowoczesnych technologii. W ostatniej mobilności uczestniczyli uczniowie klasy 3e Gimnazjum im. Noblistów w Rokietnicy: Mikołaj Just i Kacper Żarna. Opiekę nad uczniami sprawowały panie: Magdalena Tomkowiak i Katarzyna Majchrowicz. Udział w projekcie zarówno od uczniów, jak i nauczycieli wymaga bardzo dobrej znajomości języka angielskiego. Cieszę się, że mamy świetną, profesjonalnie przygotowaną kadrę i uczniów, którzy są otwarci na innowacje i poznawanie nowych zakątków świata.

Bardzo Wam za to dziękuję!

koordynator projektu
Ewa Lepsza

W cieniu wulkanu Montanha do Pico

W niedzielę, 9 czerwca 2019 roku, wyjeżdżając z Rokietnicy, nie spodziewałem się, jakie przygody mogą nas spotkać na środku Atlantyku, tak daleko od domu.

Podróż zaczęła się na lotnisku Tegel w Berlinie. Wszyscy uczestnicy wyjazdu dotarli na miejsce samochodami. Lot przebiegł bez jakichkolwiek problemów i już wieczorem byliśmy w stolicy Portugalii. W Lizbonie życie płynie nieco inaczej niż w Polsce. Tam poczucie wartości czasu jest mniejsze niż u nas, dlatego nikt tam się nie spieszy i wszyscy są nad wyraz cierpliwi. Z powodu tego stylu życia Lizbończyków na klucze od hotelu musieliśmy czekać ponad dwie godziny. Nasze lokum znajdowało się pomiędzy lotniskiem a zabytkową częścią metropolii. Po zakwaterowaniu i krótkim odpoczynku ruszyliśmy na podbój nieznanego nam jeszcze miasta. W Lizbonie jest 5 linii metra, którymi się poruszaliśmy. Wszystkie te linie prowadzą do samego centrum, gdzie znajdują się piękny plac miejski – Praça do Comércio oraz Elevador de Santa Justa, czyli zabytkowa winda w dzielnicy Santa Justa. Po trzygodzinnym zwiedzaniu historycznej części Lizbony wróciliśmy do naszego hotelu.

Pobudka odbyła się tuż przed brzaskiem, gdyż samolot wylatywał z samego rana. Pomimo nieznacznych problemów ze wstawaniem udało nam się punktualnie zameldować na lotnisku. I w ten oto sposób żegnaliśmy się z miastem żółtych tramwajów, lecz nie na długo …

Azory, które były celem naszej podróży, są usytuowane 1500 km od Półwyspu Iberyjskiego. Jest to zjawiskowy Archipelag 9 wysp, gdzie największą z nich jest São Miguel. My wylądowaliśmy na drugiej co do wielkości wyspie Azorów, zwanej Pico (z portugalskiego szczyt).  Znajduje się tam wulkan, o tej samej nazwie co wyspa, który jest najwyższym szczytem Portugalii i ma wysokość 2351 m n.p.m. Mimo że jest wygasły, to i tak przeraża swoim ogromem.

Azorskie wyspy charakteryzują się specyficznym krajobrazem. Wśród czarnych, martwych kamieni wulkanicznych wyrasta zielony busz, pnący się po skałach ku niebu. Prócz zielonej i czarnej barwy uderzył nas też błękit oceanu, który rozciągał się po horyzont. Monotonny pod względem kolorystycznym charakter wyspy urozmaicają białe domki z czerwoną dachówką, które nierównomiernie porastają wyspę. Całość tworzy dla oka przyjemny widok. Po ujrzeniu tego pierwszy raz, miałem wrażenie, że wszystkie elementy budujące wyspę współgrają ze sobą, tworząc harmonię.

W czasie naszego pobytu przypadło narodowe święto – Holy Spirit, które co roku czczone jest różnego rodzaju paradami oraz pochodami. Z okazji tego właśnie święta lokalni piekarze wypiekli około 1500 bochenków chleba, rozdawanych później mieszkańcom na znak szczęścia i dziękczynienia. Sami mogliśmy spróbować tego właśnie wypieku. Ma on smak chałki, a jego kolor jest wyraźnie żółty z powodu dodania mąki kukurydzianej. Głównym daniem świątecznym była wołowina podawana na różne sposoby. Ciekawostką jest, iż krowy na wyspie są wszędobylskie i nie są wypasane na pastwiskach.

Mieszkańcy Azorów szczycą się jakością produkowanego przez nich wina. Dlatego podczas pobytu dane nam było zwiedzić trzy muzea wina, ulokowane w różnych miejscach na wyspie. Nie mogliśmy spróbować lokalnego trunku, lecz udaliśmy się wraz z opiekunami na długą, a zarazem bardzo ciekawą wycieczkę wśród starych winnic, które oplatają całą wyspę. Podczas tego spaceru na własne oczy zobaczyliśmy moc sprawczą wulkanu, którego erupcje dały teren do osiedlenia się mieszkańcom wyspy Pico, przed kilkuset laty. Mieliśmy również okazję zwiedzić muzeum wielorybnictwa w Lejos do Pico. Okazuje się, że jeszcze w latach 70. XX wieku wypływano łodziami na polowanie na wieloryby. Współcześnie odbywają się już tylko rejsy turystyczne, podczas których turyści polują na wieloryby obiektywami aparatów. Uniesiony ponad powierzchnię wody ogon wieloryba jest symbolem wyspy.

Codziennie uczęszczaliśmy do lokalnej szkoły, która dorównywała wielkością naszemu rokietnickiemu gimnazjum. Każda z 6 grup, na które zostaliśmy podzieleni, montowała film poświęcony świętu Holy Spirit. Korzystaliśmy z materiałów, które zebraliśmy na uroczystych paradach i obchodach przechodzących przez całe miasteczko. Mieliśmy przyrównać to portugalskie święto do polskich tradycji i w naszej opinii Holy Spirit jest odpowiednikiem Bożego Ciała oraz dożynek.

W piątek, 14 czerwca, uczestniczyliśmy w uroczystej kolacji, na której prezentowaliśmy to, co udało nam się stworzyć przez te parę dni owocnej pracy. Zobaczyliśmy również lokalne tańce oraz pieśni. Sami mogliśmy w niektórych wziąć udział, chociaż nie powiem, aby dobrze nam to wychodziło. Azorskie tańce są bardzo skoczne i szybkie, piosenki łatwo wpadają w ucho i rozgrzeją każdą atmosferę.

Mieszkańcy Azorów, którzy przyjęli nas do swoich domów, byli zawsze bardzo otwarci i życzliwi. Język nie stanowił przeszkody w komunikacji, ponieważ ich znajomość angielskiego była zbliżona poziomem do naszej. Czasami zdarzały się lekkie pomyłki w przekazywanych informacjach, ale te uchybienia zawsze zostawały przemienione w żart.

Niestety również tego piątku otrzymaliśmy wiadomość, że nasz lot, który był zaplanowany na sobotni poranek, został przesunięty na niedzielę wieczór. Jednak, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Do stolicy Portugalii dotarliśmy około północy. Plusem całej sytuacji było zwiedzenie pozostałych części Lizbony, do których nie zajrzeliśmy poprzedniej niedzieli, takich jak przepiękny Klasztor Hieronimów, Zamek Św. Jerzego czy Pomnik Odkrywców. Portugalski sen niestety skończył się już wieczorem, gdy zmęczeni ogromem wrażeń wsiedliśmy na pokład samolotu, wracając do domu.

Cały wyjazd oceniam bardzo pozytywnie. Dowiedziałem się wiele o kulturze panującej na Azorach, poznałem wielu wspaniałych ludzi, z którymi chciałbym utrzymywać kontakt. Wyciągnąłem z tej podróży więcej nauki niż się spodziewałem i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze raz będę mógł wrócić na wyspę Pico.

Mikołaj Just

tegoroczny absolwent Gimnazjum im. Noblistów w Rokietnicy

Mapa – wyszukiwanie adresów

NEWSLETTER

Dowiedz się pierwszy o nadchodzących imprezach kulturalnych
i wydarzeniach z życia Gminy Rokietnica!

REGULAMIN